Po pierwsze, chciałabym przeprosić wszystkich, że tak długo trzeba było czekać na relację z minionego już Fashion Weeku. Zależało mi by była spójna i dokładna, podsumowywałaby całe wydarzenie nie tylko modowo, ale także reklamowo czy organizacyjnie. Mam nadzieję, że mi się to udało, jak zwykle czekam na Wasze komentarze i opinie.
Do Łodzi zawitałam (w przemiłym towarzystwie Agi z jagadesign.com) dopiero w piątek po południu, szybciutko zameldowałyśmy się w naszym hostelu i pobiegłyśmy na miejsce pokazów. Najpierw było wielkie jego poszukiwanie, konsternacja mieszkańców (no gdzie jest to Tymienieckiego 22/24?), po kilkunastu dość gorączkowych minutach trafiłyśmy, w sam raz na ostatnie dziesięć minut odbierania akredytacji! Szybko rozejrzałyśmy się po hali i ustawiłyśmy się w kolejkę na pokaz Bohoboco. W takich kolejkach przyszło nam jeszcze trochę postać w ciągu tego Fashion Weeku, ale jakoś przyzwyczaiłam się do nich, stały się dla mnie nieodłączną częścią całego wydarzenia i nie wzbudzają we mnie większych emocji. Na razie o pokazach nie będę Wam pisała. Skupię się jeszcze chwilę na organizacji.
Po pierwsze bardzo dużym udogodnieniem było to,że wreszcie wszystkie pokazy i większość imprez towarzyszących była w jednym miejscu czyli na terenie Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej na wspomnianej lokalizacji Tymienieckiego 22/24. Właściwie nie ruszając się z miejsca można było zobaczyć zarówno pokazy Maldorora i Bohoboco a także zajrzeć do bardzo ciekawych w tym roku showroomów. Bardzo dużym udogodnieniem było także umieszczenie restauracji na terenie strefy - nie trzeba już było łapać taksówek żeby coś zjeść. Kolejnym miłym, a może po prostu wreszcie normalnym, akcentem było to, że dostałyśmy wejściówkę Blogger - trochę lepiej premiowaną niż zwykłe Guest.
Muszę teraz niestety przejść do negatywów, gdyż i tak zauważyłam podczas naszego rodzimego Tygodnia Mody. Organizatorzy ciągle bowiem nie mogą sobie poradzić z ogromnymi kolejkami, problemami z wejściem na pokazy i brakiem miejsc siedzących dla wszystkich. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że na wszystkich tego typu imprezach tak to właśnie wygląda, ale może rozwiązanie tego problemy nie jest aż tak trudne? Może wystarczy ograniczyć ilość sprzedawanych i rozdawanych wejściówek? Pytanie to pozostawiam pod rozwagę organizatorom. Myślę, że jeśli chodzi o wady Fashion Weeku to wymienię jeszcze jedną - duże opóźnienia pokazów, ale to też akurat ,,norma'' dla prezentacji kolekcji, więc w moim odczuciu jest przynajmniej częściowo usprawiedliwiona. Nie mniej, warto by pomyśleć nad jakimś sensowym rozwiązaniem i tej kwestii.
Nie chcę Was już więcej zanudzać moimi obserwacjami co do organizacji Fashion Weeku w Łodzi, bardzo za to jestem ciekawa Waszych odczuć - czy coś zmienia się na lepsze czy raczej poziom naszego modowego wydarzenia roku spada?
Jutro rano zapraszam na drugą część relacji z Łodzi - już bardziej modowe i mam nadzieję ciekawe podsumowanie pokazów. Zapraszam!
źródła: zdjęcia nr 3 i 4 od mojego wspaniałego modowego kompana - Agi z Jagadesign.com, reszta - facebookowy profil FW
Oj ta organizacja... ale jej brak sprawia, że fakt ominięcia tej imprezy nie boli aż tak bardzo, trzeba dostrzegać pozytywy ;)
OdpowiedzUsuń