Bransoletki Lilou stały się kultowe - to niezaprzeczalny fakt. Pisałam już o nich w tym poście, ale teraz z powrotem wracam do tematu. Znam bowiem wielu ich zagorzałych przeciwników, których podstawowym argumentem jest, że Lilou to tylko kawałek sznurka i blaszka, oraz wiernych wielbicieli, do których przemawia sam koncept bransoletki i jej ponadczasowość. Ja swoją Lilou dostałam na gwiazdkę i bardzo ucieszył mnie ten prezent, bo przecież nie jest to tania sprawa i pewnie sama długo bym nad nią rozmyślała. Im dłużej ją noszę, tym bardziej mnie do siebie przekonuje. Z wielką radością odkryłam parę dni temu na facebookowym profilu Lilou, że do sprzedaży wchodzi nowy model, który nie dość, że jest fantastyczny(puzelek!) to jeszcze cały dochód, że sprzedaży wspiera fundację DKMS walczącą z białaczką w Polsce. Staram się nie reklamować konkretnych produktów czy marek na blogu, ale sami przyznajcie taką inicjatywę naprawdę warto!:)
lilou.pl, cena 80 zł
Miałam okazję być na wykładzie jednego z pracowników Lilou na temat samej marki podczas Fashion Days na SGH. To jest jedna z wielu akcji, którą ma w swoim koncie. Bardzo mi się to podoba, a bransoletka jest ładna i nienachalna. Szczególnie ta żółta:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie Twoje notki za jednym zamachem :) Świetny blog, to rzadkość mimo tego całego "wysypu", który nie od dziś obserwuję
OdpowiedzUsuńMagda Jagnicka
Puzzelek sam w sobie jest urokliwy a jeśli przy okazji wspierają jakąś ideę..to świetnie :)
OdpowiedzUsuń