czwartek, 2 lutego 2012

Nie wiem czemu tak długo nie miałam EMU!

Znacie osoby, które śmiertelnie się obrażają kiedy zobaczą jakiś element ubioru, który sami mają u kogoś innego? Ja tak! Co więcej, ja także przez jakiś czas nie bywałam zadowolona widząc dziesięć osób w autobusie w tej samej bluzce z Zary, którą i ja miałam na sobie. Oczywistym rozwiązaniem tego problemu jest inwestycja w młode ciekawe marki i ją całym sercem popieram. Sama staram się kiedy mogę wybierać niepowtarzalne sukienki, torebki i biżuterię u zdolnych, zwykle polskich twórców. Jak pokazuje dzisiejsza historia - skutki są różne. 
Przed butami EMU broniłam się strasznie długo. Zawsze wyglądały dla mnie jak kapcie, jak walonki, które nosiła moja babcia(teraz przerzuciła się na EMU - serio!), co więcej padły ofiarą tzw. mody - większość napotykanych osób właśnie nimi dogrzewała się w zimne dni. Ale ja byłam twarda - nie dałam się zwieść ich przyjemnemu futerku i osławionej już wygodzie. Aż do tego poniedziałku - kiedy zmuszona syberyjskimi mrozami dokonałam zakupu moich pierwszych w życiu EMU - była to wiekopomna chwila! Od razu uprzedzę, nie wydałam 300 zł na oryginalny model, ale uznałam, że najpierw dam szansę solidnie wyglądającej podróbce z Tesco. Powiem tak: gdzie te buty były całe moje życie?! Co ja robiłam zimą w delikatnych botkach, kozaczkach na szpilce i innych tego typu wymysłach? Nie myślcie sobie, że porzucam dobry styl i będę od dziś w EMU chodziła non stop, ale z pewnością są to buty idealne na temperatury jakie mamy za oknem.
Cała ta historia dała mi nauczkę, żeby nigdy nie odrzucać z góry czegoś co wydaje mi się nudne, oklepane i zbyt powszechne. Widocznie to co jest dobre i praktyczne, po pewnym czasie musi stać się popularne, prawda?


źródło: strzelone przed chwilą telefonem:)

4 komentarze:

  1. Wyciągnęłaś z tej historii bardzo dobre wnioski :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tu sie z Tobą zgodze! Mialam dokladnie tak samo- okropnie mi sie EMU nie podobaly, uwazalam je za brzydkie,babcine kapcie.No ale po pewnym czasie przeszlam na ciemna strone mocy- odkrylam ze idealne są na obecne mrozy! Jednak przy cieplejszej temperaturze (typowej zreszta dla polskiej zimy), mowie tutaj o lekkich nawet roztopach, nie sprawdzaja sie kompletnie. Wytrwaja wtedy moze pare zalozen, dlatego nie lubie ich tak do konca, poniewaz nie sa uniwersalne. Ale na dzisiejsze mrozy jak znalazl :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się nie podobały EMU, ale ostatnio je pokochałam. Nie chciałam sobie kupować oryginalnych (znaczy chciałam, ale pieniędzy brak), więc zaczęłam poszukiwania w sklepach takich no, normalnych. Nie znalazłam. Nie znalazłam, wyobrażasz sobie? ; oo Nie znalazłam zwyczajnych emu, bez żadnych tandetnych futerek na zewnątrz, guziczków czy latających w tę i z powrotem owłosionych kuleczek. Więc pożegnałam się z nimi, ale kto wie, może za rok.
    http://nieszafiarka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis, a EMU świetnie pasują z tego co widzę :) Na te mrozy jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń