poniedziałek, 1 października 2012

Too much

Tygodnie mody trwają w najlepsze - widziałam już tyle pokazów, że od nadmiaru wrażeń kręci mi się trochę w głowie. Zawsze podziwiałam dziennikarzy, którzy potrafią z morza trendów wyłonić te dominujące, najciekawsze, najlepsze. Ja mam dwie kategorie: kolekcje, które mi się spodobały i te, które nie przypadły mi do gustu. Czasem nawet nie wiem co sprawia, że trafiają do nich - jakiś szczegół, muzyka z pokazu, ogólny zamysł. Nie jestem z pewnością osobą, która rozkłada wszystkie sylwetki na części pierwsze, bada tkaniny i wzory - to zostawiam Tobiaszowi( tak w ogóle to czekam na Twoje recenzje fashion week'ów Mój Drogi!) - on w roli skrupulatnego krytyka czuje się ryba w wodzie. U mnie wszystko jest czarno - białe: albo kolekcje lubię albo nie.
Zdarzają mi się jednak momenty zawahania - zwykle wtedy kiedy projektantów cenię, lubię ich styl a jednak kolekcja, która widziałam w ogóle do mnie nie przemówiła - zawsze wtedy szukam jej plusów, które w moim mniemaniu mają zniwelować pierwsze wrażenie. Tak było chyba z Celine - ciągle nie wiem co jest w niej nie tak, ale jednak jest - markę tą uwielbiam od dawna i nie mogę zrozumieć co zadziało się w tym sezonie. Czyżby dopadło ich jesienne przesilenie?
Dzisiaj jednak nie o Celine a o dwóch innych bardzo charakterystycznych markach, które w moim mniemaniu przedstawiły dwie skrajnie różne a jednak w pewnym sensie podobne kolekcje. Mowa tu o Dolce&Gabbana i 3.1 Philip Lim. Dlaczego porównuję je do siebie? Moim zdaniem obrazują jeden trend: przepych wzorów i kolorów - chyba najmodniejszy wśród światowych fashionistek, bardzo trudny i wymagający zachowania umiaru i dobrego smaku Idealnie pokazują go w swoich stylizacjach Taylor Tomasi Hill czy Mirosława Duma - umiejętnie łączą kropki, paski, kwiaty i panterkę. Takie są właśnie poniższe kolekcje: piękne, bogate, pełne przepychu. U włoskiego duetu najważniejsze są odwołania do ich ojczyzny, wydająca się płonąć czerwień i złoto, kobiece kroje. Nowojorski projektant przedstawił nam zupełnie inną bajkę - pełną nowoczesności, modnego oversize'u i delikatnych tkanin. Jego ramoneskę obowiązkowo nosimy do szerokich spodni a spódnice do kurtek o męskim kroju. Wzory są jakby rozmyte i niewyraźne, ale pojawia się także pantera i zapomniana szkocka krata.
Jak sami widzicie, tak jak różny jest Nowy Jork i Mediolan tak różne są kolekcje Dolce&Gabbana i 3.1 Phillip Lim. Jedna to odwołanie do tradycji, druga krok w kierunku nowych trendów. Która bardziej przypadła Wam do gustu? 

D&G
S/S 2013








3.1 Phillip Lim
S/S 2013








źródło: www.style.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz