środa, 18 lipca 2012

Co z tym Diorem?

Kiedy po pewnym antysemickim incydencie John Galliano stracił posadę głównego projektanta domu mody Dior świat, no dobrze przynajmniej modowy ,,światek'', zatrząsł się w posadach. Po mimo haniebnego wyczynu Brytyjczyka nikt chyba nie odmówił i nie odmówi mu geniuszu, artystycznego wyrazu i wyobraźni. Dior za jego czasów to moim zdaniem najlepsza marka prezentująca kolekcje haute coutoure - czekałam na nie z nieukrywaną niecierpliwością, by przez parę minut pokazu zanurzyć się w bajkowy świat, który przygotowywał dla nas Galliano. Na początku nie wierzyłam, że zostanie zwolniony - wydawało mi się, że jeden nietrzeźwy występek nie może przekreślić całej jego kariery - tak jednak się stało, sama nie wiem czy dobrze czy źle. Z jednej strony - to co zrobił nigdy nie powinno mieć miejsca, z drugiej - pozostał smutek, że tak wielka osobowość ma skończyć zapomniana. John Galliano bowiem skończył zapomniany, od dawna nie wiemy co się z nim dzieje, jego własna marka już dawno prosperuje bez niego a Dior... Cóż o tym dzisiaj:)
Po ,,trzęsieniu ziemi'' po odejściu długoletniego wizjonera mody jakim był Galliano powoli zaczynaliśmy się zastanawiać kto zostanie jego następcą. Padały chyba wszystkie nazwiska, które liczą się w tym świecie - od Marca Jacobsa po Alexandra Wanga. Dla mnie najciekawszym połączeniem była kandydatura mojej ukochanej Stelli McCartney - zastanawiam się jakby sobie poradziła :) Wybrany został, ku zdziwieniu większości , skromny i małomówny Raf Simmons główny projektant Jil Sander. Raf, który do tej pory specjalizował się w prostych fasonach i sportowym szyku(dzięki któremu wprowadził Jil Sander do grona najpopularniejszych światowych marek), objął niełatwą schedę - jeden z najstarszych domów modów z tradycjami wyjątkowych i bardzo charakterystycznych kolekcji, zwłaszcza haute coutoure. To właśnie pokazem haute coutoure miał zdać pierwszy najważniejszy egzamin - czy wytrzyma presję, czy udźwignie ciężar następcy Galliano.
Myślę, że wraz z nadejściem Rafa Simmonsa zaczęła się dla Diora zupełnie nowa era - trochę jak dla Celine od czasów Phoebe Philo. Wydaje mi się, że zdolny Belg wprowadzi francuski dom mody na inny tor - mniej wykwintny i elegancki, bardziej za to przystępny i przepraszam, ale tylko takie sformułowanie mi się nasuwa - ,,ready to wear''. Jego haute coutoure nie przejawia się w widowisku, scenicznym makijażu modelek czy niezwykłości krojów, ale w maksymalnym dopracowaniu szczegółów, doborze materiałów czy ponadczasowości sylwetek. To zupełnie nowe ,,wysokie krawiectwo''! Ja już czytałam, że przyjęto je okrzykami zachwytu i ekscytacji w Paryżu, sama też wzdycham do każdego elementu tej kolekcji. Baskinki! Spodnie cygaretki! Printy! Wszystko to daje mi mnóstwo nowych inspiracji na jesień i nadzieję, że Raf Simmons będzie ,,trzymał poziom'' i że z raz obranego toru już nie zboczy. Oby omijały go skandale i niepotrzebne ekscesy - dom mody Dior to teraz dzięki niemu zupełnie nowa jakość - i oby tak dalej!
Jestem bardzo ciekawa co Wy sądzicie, jak Raf Simmons radzi sobie jako nowy projektant Dior`a?




















2 komentarze:

  1. Kolekcja sama w sobie też mi się bardzo podoba - te rzeczy są fenomenalnie skrojone, piękne i mimo tego, że nie są przesadnie skomplikowane... wyjątkowe. Na pewno jest jakiś plan w tym, że zatrudniono akurat tego projektanta - może stwierdzono, że właśnie to się sprzeda?
    Ale ciekawe jest zwrócenie się ku przeszłości - jaki był Diorowski New Look, jak to się ma do obecnego stylu? Zajrzyj na bloga Muzealne Mody, tam był wpis na ten temat (a w zasadzie nawet dwa), ciekawe przemyślenia :)

    OdpowiedzUsuń