Typem sportowca nigdy nie byłam(nad czym ubolewała moja rodzina), ale sportowe ubrania jakoś zawsze znajdowały swoją drogę do mojej szafy. Oczywiście były to nieśmiertelne legginsy, bluzy dresowe, sportowe kurtki. Jakieś 4 lata temu sprawiłam sobie płomienne Nike Dunk i jakoś tak pasowały mi do wszystkiego. Nie myślcie jednak, że tak wyglądam lub chciałabym wyglądać na co dzień, ale musicie przyznać, że tego typu ubrania, zwłaszcza podane w tak fajnej, minimalistycznej formie dodadzą smaku wielu stylizacjom. Mowa oczywiście o kolekcji Adidasa dla Oysho(kolejnej!) na najbliższą wiosnę. Dominują biele, beże, szarości. Kroje? Całkiem jak od Wanga czy Chloe. Ceny i jakość? Zaskakująco przyjemne, nawet przed wyprzedażą. Polecam zwłaszcza bieliznę - do noszenia przewrotnie - jako raczej widoczny element stroju. Wszystkim zaś uprawiającym sport(muszę wreszcie wrócić do jogi!!) w całości - w końcu dbać o sylwetkę i dobre samopoczucie wprost trzeba w dobrych ubraniach - wtedy wszystko przychodzi jakoś szybciej.
źródło: www.lula.pl
Czyli jak być "fashionable" nawet, kiedy leje się pot. Lubię to, chociaż ze sportami też średnio się rozumiem... ;)
OdpowiedzUsuńOstatni look przypomina mi baletnice, które często widuję w pracy mojej mamy. Wyglądają tak niewinnie, a drzemie w nich niesamowita siła:) Fajne te ciuszki. A sportowa tez nie jestem i nie byłam nigdy.
OdpowiedzUsuńI like your blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://diaryofmemory.blogspot.com/
Ciekawy blog:) http://fashionmee3.blogspot.com/ zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuń