sobota, 23 lutego 2013

Magia telewizji

Macie tak czasem, że są pewne wzory, modowe kanony, określone kroje i materiały, które nierozłącznie się Wam z czymś kojarzą? Ale tak naprawdę nierozłącznie - nie umiecie ich z niczym zestawić, nie wiecie jak w ogóle wyglądają bez tego jednego wspólnego dla nich czynnika? Mam taką historię z groszkami. Wiem, że od zawsze są w modzie, co jakiś czas przewijają się w kolekcjach - ostatnio często w zestawieniu z kratką czy paskami. Miałam do nich dość ambiwalentny stosunek - raczej ich nie nosiłam, podobały mi się za to w czarno białych, prostych stylizacjach, gdzie trochę ,,rozluźniały'' cały look i w przedziwny sposób nawet do odmładzały(a może po prostu sprawiały, że wyglądało się po prostu dziecinne, kto wie:P). Niezmiennie jednak grochy kojarzą mi się z Panią z poniższego zdjęcia. Czy koszula w grochy i wiecznie zafrasowana mina nie stały się w końcu jej znakami firmowymi? Oskarżam ją też oficjalnie o moje studia prawnicze - jak później doszłam do wniosku to jej mit ''szczęśliwej prawniczki rozwiązującej super ciekawe sprawy w sądach i pomagającej biednym obywatelom'' sprowadził mnie na Wydział Prawa. No i co teraz - widzę piękną koszulę w Zarze(cena już nie taka piękna, ale do przebolenia) i zamiast super stylizacji widzę ją. Eh, ta magia telewizji!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Instagramie, otwórz się!

Wiem, że nie jestem najbardziej pilną blogerką i wpisy z prawdziwego zdarzenia pojawiają się tu rzadko, ale już tyle razy obiecywałam poprawę, że wreszcie powinnam ją zrealizować;-) Niech pierwszym krokiem będzie ten instagramowy kolaż - zdjęcia pochodzą ze stycznia i lutego.



1 - koszula w kratkę podkradziona mojemu chłopakowi - z racji, że oversize'owe ciuchy to podstawa mojej szafy sprawdza się znakomicie.
2 - nabytek z niedzieli - piękna, delikatna koszula za 29,90 w Oysho - kocham ten sklep - za estetykę, sportowe ciuchy i przyjemne wnętrza.
3 - moja przyjaciółka upolowała ją dla mnie na ostatecznej wyprzedaży w Zarze - kosztowała mnie 79 zł po obniżce ze 169 zł(prawdziwa łowczyni okazji ze mnie!).
4 - jakby nie było ciągle stawiam na polską modę - tutaj w postaci bluzy Rododendrona - jest wykonana ze świetnej bawełny, cieplutka i bardzo dobrze skrojona.
5 - zaproszenie na pokaz Bohoboco - każda bloggerka nie może zapomnieć o zdjęciu zaproszenia na pokaz. Taki obowiązek, rozumiecie.
6 - szafiarskie zapędy, kto by pomyślał. Tutaj w najlepszym na świecie swetrze robionym przez moją mamę, białych spodniach z Zary i botkach za grosze(inaczej nie da się ich nazwać, choć są dość podobne do tych kultowych od Isabel Marant).
7 - kosmetyki, których aktualnie używam: rewelacyjny zestaw od Sampar z Sephory - fluid nawilżający, krem Glamour Shot do twarzy i pod oczy - to coś w rodzaju połączenia kremu BB i bazy silikonowej, naprawdę genialna sprawa, niezastąpiony płyn micelarny od Biodermy.
8 - moje piękne Nike'i Twilight Runner- niestety nie miały swojej oficjalnej premiery, czekają na wiosnę. Uwaga! Kupiłam je na dziale chłopięcym w Smyku, nie żartuję:-)

piątek, 15 lutego 2013

Pozytywna przyszłość według Theyskensa

Ostatnio stałam się bardzo wybredna. Podoba mi się mało rzeczy, mało przyciąga mój wzrok i uwagę. Czekałam na Fashion Week w Nowym Jorku jak na przysłowiowy deszcz i czekałam na morze nowych inspiracji. Czy się doczekałam? Chyba nie - jest wiele pokazów, które mi się spodobało, jest wiele, które doceniam i kilka, które mnie zaskoczyły. Jak na razie tylko przy jednym zatrzymałam się dłużej i zachwycił mnie na tyle by go tu opisać

Ciekawe faktury, dużo różnorodnych form, piękne materiały - to chyba trzy pierwsze skojarzenia, które mam oglądając pokaz na jesień-zimę 2013/2014 Theyskens Theory. Dyrektor artystyczny marki - Olivier Theyskens - jak sam mówi chciał stworzyć wizję futurystyczną, ale nie tak dobrze znaną nam z filmów science - fiction, ale jak to określił ,,pozytywną przyszłość''. Jak jest ta jego wizja? bardzo kobieca a jednocześnie bardzo męska. Kobieta, która ubiera się u Theyskens Theory nie boi się pokazać nóg w krótkiej mini, komponuje ją jednak zawsze z grubym swetrem, męska marynarką czy koszulą o prostym kroju a pod jej spód zakłada...lejące szorty. Musicie to raczej zobaczyć sami, bo opisane przeze mnie brzmi dziwnie a wygląda naprawdę fantastycznie. To idealny pomysł dla wszystkich kobiet(czytaj : autorki), które nie lubią krótkich spódnic, bo czują się w nich zbyt kobieco(tak, tak znowu ja) - w tym zestawieniu z pewnością nie będą tak wyglądały. Co zwróciło moją uwagę to także piękne materiały, dużo moich ukochanych pikowań i oszczędne wzory w sam raz na nadchodzącą jesień. Przekonały mnie także luźne, przydługie spodnie i wysokie kozaki(których szczerze nienawidzę). Jak sami widzicie, jeśli jakiś pokaz przekonał mnie do dwóch elementów garderoby, które od kilku lat nie pojawiły się w mojej szafie to musi być interesujący - jak do tej pory to moja ulubiona kolekcja na przyszłoroczną jesień i wiosnę. A jak Wam się podoba? Koniecznie obejrzyjcie ten film, naprawdę wprowadza w nastrój całego pokazu!


źródło: www.style.com

niedziela, 3 lutego 2013

Spring, please come!

Wiem, że dopiero zaczął się luty, ale przez moje okno właśnie lekko świeci słońce i myślę sobie, że może wiosna wcale nie jest tak bardzo daleko. Przeglądam więc jeszcze raz wiosenne pokazy(które ja wiadomo odbywały się pół roku temu), w magazynach też pojawia się co raz więcej inspiracji. Mam nadzieję, że tej wiosny uda mi się trochę częściej zastąpić ukochaną czerń bielą i szarością. Może nawet skuszę się na delikatny błękit - cóż za szaleństwo! Patrząc na tę kolekcję Stelli McCartney już wiem, że będę przemycała więcej elementów sportowego stylu - już kupiłam ,,miejskie'' adidasy(jak super trafnie określiła je moja koleżanka z pracy), szukam też kobiecej basebollówki. Czasem sama siebie zaskakuje - jeszcze kilka miesięcy temu nie spojrzałabym tego typu elementy w mojej garderobie. Może to dzięki tej Pani a może po prostu wiosną każdemu potrzebna jest jakaś odmiana? 

Jestem bardzo ciekawa o co Wy planujecie uzupełnić swoją szafę wiosną - nowe botki, sukienka czy sportowa kurtka - piszcie koniecznie!


właśnie tak będę wyglądała nadchodzącej wiosny (o ile wygram w totolotka i kupię botki od Isabel Marant ;-)