środa, 30 listopada 2011

Coating floating

Zima zbliża się wielkimi krokami. Ja już wyciągnęłam z szafy moje ciepłe szaliki, rękawiczki, zaopatrzyłam się w ciepłą czapkę i mrozy mi nie straszne. Jak co roku, zimą zaczynam ubierać się trochę inaczej - w odstawkę idą jasne i neonowe kolory a przestawiam się na mój typ zmraźlucha- swetrzyska, mięciutkie dzianiny i szaro - bure kolory. Zwykle bardzo ciężko było mi znaleźć najważniejszy element zimowego odzienia czyli kurtkę idealną. Poszukiwania trwały długo. Zatrzymywałam się chwilowo przy pikowanych, puchowych egzemplarzach (posiadam jeden i sobie chwalę), ale nie mogłam znaleźć tego jedynego. Pewnie spodziewanym przez Was zakończeniem tej myśli jest: taaak znalazłam ideał!!!, ale niestety nie, ciągle na niego czekam. W H&M znalazłam w tym roku godnego kandydata: jest szary, w męskim, marynarkowym kroju, wykonany z mięciutkiego materiału. Wada? Nie nadaje się na siarczyste mrozy - sprawdzi się raczej jako typowa ,,przejściówka''. Nie mniej ubóstwiam go właśnie za ten męski krój i charakter. To właśnie ten typ okrycia wierzchniego jest moim ulubionym: prosty, minimalistyczny. Znalazłam dla Was parę podobnych dostępnych w sklepach. A na koniec porcja inspiracji od mojej ukochanej Columbine - nie mam jej dosyć!

www.mango.com, idealny odcień szarości!



 Zara, www.zara.pl, nawet przyjazne przedziały cenowe - od 350 do 600 zł


bardzo przyjazne przedziały cenowe i dość dobrą jakoś znajdziecie w Stradivariusie(oba płaszcze za mniej niż 300 zł, www.stradivarius.com


te dwa płaszcze z Pull and Bear wyglądają przytulnie i takie rzeczywiście są! Cena coś pomiędzy Zarą a Stradivariusem - ok. 350 zł, www.pullandbear.com



 Ona wie jak nosić tego typu płaszcze - prosto i na luzie, www.columbine.freshnet.se

czwartek, 24 listopada 2011

Can we be friends?

Zaczęło się od tego, że ktoś z moich znajomych polubił ich lookbooka na Facebooku(jakież to silne narzędzie oddziaływania) co skusiło mnie do jego obejrzenia, potem był zachwyt, następnie okazało się, że pojawią się na Ściegach Ręcznych w Poznaniu, kolejnym krokiem było głębokie uczucie i nowy nabytek w szafie - tak można krótko opisać historię mojej znajomości z marką Friends with Benefits.Dziewczyny ją tworzące poznały się studiując projektowanie ubioru w Poznanie. Łączy je przede wszystkim zamiłowanie do prostoty i chęć tworzenia ubrań, które będą wyglądały dobrze nie tylko na szczupłych modelkach, ale także na kobietach o bardziej krągłych kształtach. Inspirują się przede wszystkim formą - w ich ubraniach widać zabawę z proporcjami, z przenoszeniem ciężaru sylwetki z jednych partii ciała na inne, podkreślaniem typowo kobiecych atutów - w wielu projektach znajdziecie wyraźnie zaznaczoną talię. Wszystkie ubrania wykonane są z bardzo przyjemnych dzianin, wełny i bawełny. Dominujące kolory? Szary, granat, czerń, biel i ...brzoskwinia! Wśród tych minimalistycznych barw, wygląda jak niezwykle ważna kropka nad i. Dla mnie trochę definiuje całą kolekcję - prostą a tak ciekawą. Co również bardzo ważne, ubrania spod szyldu Friends with Benefits można nabyć w bardzo atrakcyjnych cenach - jak dziewczyny same mówią - ich pierwszym kryterium przy pozycjonowaniu marki, było to czy same mogłyby sobie na podobne cenowo projekty pozwolić.
Jeżeli jesteście zainteresowani(a na pewno jesteście!) ubraniami projektowanymi przez dwie zdolne Poznanianki zaglądajcie na profil marki Friends with Benefits na Facebooku. W zakładce showroom jest już uruchomiona sprzedaż internetowa - można więc poszaleć.
Pochwalę Wam się tylko, że sama stałam się posiadaczką szarej marynarki i jestem bardzo zadowolona! Jak Wam podoba się kobiecość wg Friends with Benefits? 











źródło: facebookowy profil Friends with Benefits

niedziela, 20 listopada 2011

Ooh!Andy

Czy Wam też wydaje się, że przy najbardziej niespodziewanych okazjach poznaje się najciekawszych ludzi? Wczorajszy dzień był dla mnie tego najlepszym przykładem - kiedy przy szczęśliwym zbiegu okoliczności udało mi się wracać ze Ściegów Ręcznych w Poznaniu z założycielką butiku Ooh!Andy - Pauliną Górską. Jak się sami domyślacie trasa długa więc i zdążyłyśmy sobie trochę pogadać - o biżuterii, modzie, Bangkoku i polskich projektantach. Oczywiście przewodnim tematem był projekty Ooh!Andy, który w założeniu ma być ciągle rozrastającym się sklepem internetowym z asortymentem - opartym przede wszystkim na markach biżuteryjnych i ubraniowych - wcześniej niedostępnych w Polsce. I tak rzeczywiście jest już teraz, znajdziecie tam bowiem świetne ubrania Hey Pilgrim - etniczne tuniki i bluzki, wzorzyste swetry oraz rzeczy spod szyldu Ooh!Andy projektowane przez Paulinę. Wszystko w dobrym guście i cenie! Nie zapominajmy też o biżuterii, na razie bazuje ona na dwóch niesamowitych tajlandzkich markach - Defy i Mafia. Jeżeli spojrzycie na ich projekty będziecie wiedzieli dlaczego użyłam słowa niesamowite. Bransoletka z Pacmanem czy w kształcie pięciolinii, naszyjnik z dłońmi imitującymi grę w ,,kamień, papier, nożyce'', kolczyki rewolwery - to tylko niektóre okazy jakie znajdziecie w butiku. Jak zapewniała mnie Paulina, są absolutnie unikalne robione w 2-3 egzemplarzach, a niektóre nawet w pojedynczych. Z pewnością wyróżniają się bardzo oryginalnym designem - czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było i fajnie, że już jest.
Zapraszam Was więc do butiku Ooh!Andy i na bloga prowadzonego przez jego właścicielkę. Zachęcam Was też do obserwowania nowości, bo Paulina już szykuje dla nas kolejne niespodzianki. Ja czekam z niecierpliwością!












źródło: www.oohandy.pl

poniedziałek, 14 listopada 2011

Fashion Philosophy Fashion Week Poland - part 3

Przyszedł czas żeby przedstawić Wam ostatni wpis o październikowym Fashion Weeku. Sobota z pewnością była dla mnie najbardziej owocnym modowo dniem, udało mi się zobaczyć kilka ciekawych pokazów, niektóre zaskakiwały, niektóre zauroczyły jeszcze inne zawiodły. Postanowiłam napisać o tych, które coś w moje postrzeganie mody wniosły, które dały mi do myślenia lub zwyczajnie chciałabym mieć te rzeczy w swojej szafie.
Na pierwszy ogień proponuję wam Maldorora czyli dobrze Wam znanego Grzegorza Matląga. Tą właśnie kolekcję z cyklu Off chciałam Wam przybliżyć, gdyż po raz pierwszy w jego pracach zauważyłam coś dla siebie. Wcześniej, owszem, podziwiałam to co robił, ale raczej z daleka z dystansem. Teraz chciałabym przymierzyć parę rzeczy, móc podotykać delikatne tkaniny i zobaczyć jak wyglądałabym w płaszczyku z pierwszego zdjęcia.






Kolejnym pokazem, który zwrócił moją uwagę był ten przygotowany przez Agnieszkę Maciejak. Uważam, że projektantka ta znalazła sobie idealną receptę na sukces: wąska specjalizację, w jej przypadku legginsy. W kolekcji oczywiście pojawiają się inne elementy - fantastyczna łuskowa sukienka! -ale grają one drugorzędną rolę. Moim zdaniem jest to naprawdę ogromnym atutem i siłą Agnieszki, że jeśli zastanawiam się nad super legginsami zawsze myślę o tych od niej. W jej pokazie był jeszcze jeden element, który absolutnie podbił moje serce - przepiękna saksofonistka, która zaprezentowała swoje niesamowite umiejętności na żywo, aż się sama do siebie uśmiechałam widząc jak bez najmniejszego skrępowanie przeszła przez wybieg grając - klasa!




Wiem, że wiele osób zachwycało się kolejnym pokazem o którym chciałam Wam napisać czyli kolekcją Joanny Klimas. Ja aż tak pełne entuzjazmu nie byłam. Kolekcja owszem, podobała mi się, z pewnością plasowała się wśród najlepszych, ale czegoś mi w niej brakowało. Niestety, sama Wam nie umiem powiedzieć czego. Może jakiegoś zwracającego mocno uwagę detalu, może ciekawszej dla mnie palety kolorów, może chodziło o materiały. Coś z całą pewnością mi nie grało, ale muszę także przyznać, że do tej kolekcji przekonuję się z czasem, kiedy kolejny i kolejny raz ją oglądam to podoba mi się co raz bardziej. Jest bardzo spójna i balansuje na idealnej granicy między elegancją a tak zwanym casualem. Kto wie, może za miesiąc to ją uznam za hit tego Fashion Weeku?






Kolekcję, która z pewnością skradła moje serce zaraz po jej pokazie(być może teraz moje uczucia do niej trochę osłabły) przygotował dla nas duet Zuo Corp - o którym wkrótce mam nadzieję,że przygotuję dla Was większy artykuł. Wiem,że wywoływała ona różne emocje - od zachwytu po ostrą krytykę. Owszem, Dagmara Rosa i Bartek Michalec w swoich propozycjach sięgnęli po inspiracje ze światowych wybiegów - było tam i Marni i Prada i Margiela. Ba! Był nawet COS i Urban Outfitters. Chciałabym jednak zapytać: i co z tego, skoro wszystko było zrobione w tak bardzo udany, spójny i ciekawy sposób. Czemu krytykować naprawdę świetnie skrojoną, wykonaną z doskonałych materiałów kolekcję, która (oby w rozsądnych cenach!) ma szansę stać się prawdziwym hitem? Moją uwagę przykuł przede wszystkim mandarynkowy kolor i przezroczyste płaszcze - w sam raz na kapryśną polską wiosnę. Z pewnością będę wyczekiwała lookbooka kolekcji i dalszych jej losów - moim zdaniem będzie przebojem przyszłego roku.









zdjęcia: Łukasz Szeląg