Jak już Wam pisałam w poprzednim poście, nie dajcie się zwieść magii wyprzedaży. Sama ostatnio kuszona niesamowicie zajrzałam do Zary w Złotych Tarasach. Już nigdy tak samo nie spojrzę na ten sklep. Wszędzie rozwścieczone tłumy rzucające się w popłochu na wcale nie tak niesamowicie przecenione ubrania i dodatki. Brak powietrza, przejścia, torebek bez pourywanych rączek i pary butów w jednym rozmiarze. Kolejka do przymierzalni: obecna. Po wyjściu czułam się jak po dwugodzinnych zakupach. Nie kryję się z tym, że coś tam może miałam ochotę upolować, ale nie w warunkach bitwy o ogień! Czy Polaków już zupełnie dopadła wyprzedażowa gorączka? Czy stajemy się jak Amerykanie, którzy czatują pod sklepami przed ich otwarciem (jak donosiła Areta - podobno w tym roku tak było)? Chyba niestety, tak.
Ale są też dobre strony wyprzedaży. Jedną odkryłam zaraz po wizycie w Zarze. A jest nią: obniżka cen w Vagabond !. Ten szwedzki sklep jeszcze nie jest u nas zbyt popularny, więc nie natkniemy się na wielkie tłumy. Za to jakoś wykonania, użytych materiałów czy sam design butów - naprawdę warte są uwagi. Niestety w regularnej sprzedaży buty Vagabonda mogą być trochę za drogie na np. studencką kieszeń, ale 50 % wyprzedaż to już co innego:) Zresztą sami zobaczcie, przedstawiam Wam moje ulubione modele, nie zdradzę Wam który chcę upolować, pokażę go na blogu jak tylko trafi w moje ręce. A, dla tych, którzy nie mogą udać się do sklepu Vagabond w Złotych Tarasach polecam kupno przez internet, przesyłka za darmo:)