wtorek, 31 maja 2011

Lemons are so lovely!

Pokazywałam Wam w poprzednim poście moje łupy z ostatniej edycji Modobrania. Idąc tam, nastawiłam się głównie na biżuterię, dodatki, może jakąś torebkę. I znalazłam to. A może bardziej ją. Ją czyli Anię Grześkiewicz - autorkę biżuterii i akcesoriów  Lemon Lovely. Z  pewnością nie widzieliście nigdy niczego podobnego do tego co robi Ania. Spójrzcie tylko na te mała ciastka, babeczki, lizaki - przeobrażone magicznym (i tylko autorce znanym sposobem) w kolczyki, zawieszki, pierścionki, charmsy. Ja oczywiście nie oparłam się ich urokowi i zakupiłam pierścionek - ciastko .Patrząc na przedmioty spod szyldu Lemon Lovely i przekopując też trochę Pakamerę zastanawiam się czy tego typu biżuteria to raczej kicz czy raczej hit? Może jest trochę zbyt słodka i urocza. Z pewnością potępią ją wielbicielki minimalizmu i prostoty. Zastanawiam się też, czy założyłabym ją do pracy, do biura. Nie mniej jednak, jak to ujęła moja koleżanka Ania(nie, nie ta sama:P) od samego patrzenia na biżuterię Lemon Lovely aż się człowiek uśmiecha. Biżuteria rozweselająca? Kupuję to!

Jeszcze tylko wspomnę, że te wszystkie małe dzieła sztuki spod szyldu Lemon Lovely wykonane są w naprawdę precyzyjny i estetyczny sposób. Aż chce się zjeść, nie żartuję! Możecie je zakupić wchodząc na bloga  lub facebookowy profil Lemon Lovely. Ceny? Zaskakująco przyjemne:)










sobota, 28 maja 2011

Bought&Spotted

Dzisiaj prezentuje Wam moje ostatnie zakupy i coś co znalazłam, ale jeszcze nie zdecydowałam się na kupno. O części z nich już niedługo oddzielne posty. Niestety dopadła mnie sesja, ale postaram się w przyszłym tygodniu stworzyć dla Was coś treściwszego. A na razie wracam do żmudnej nauki prawa Unii Europejskiej. Miłego weekendu:)

BOUGHT
New Look, 159 zł


    SPOTTED
Dorothy Perkins, 125 zł



środa, 25 maja 2011

Dive into Fashion vol. 3

Tak ja zapowiadałam w sobotę odwiedziłam kolejną edycję Dive`a. Czego się spodziewałam? Na pewno większej ilości projektantów, może kogoś bardziej znanego, trochę więcej udziału mediów ale przede wszystkim osób kochających modę. Na większości z tych rzeczy się nie zawiodłam. Może frekwencje trochę mnie zaskoczyła: czy Warszawiacy nie znają jeszcze cyklu eventów organizowanych przez Magdę Sobolską czy po prostu wolą poszaleć w klubach czy pubach? Sama nie wiem, ja Dive into Fashion zawsze wpisuję do mojego kalendarza z wykrzyknikiem. Przekonacie się zaraz sami, że warto.
Impreza rozpoczęła się od performance Roberta Kuty. Robert jest artystą o wielu twarzach i wcieleniach, głównie maluje, ale często łączy tą sztukę na przykład z performancami czy pokazami mody, a jego printy zdobią ubrania projektowane przez Zuo Corp. Jego prace można już oglądać w wielu galeriach, nie tylko w Polsce ale m.in. w Nowym Jorku. W Centralnym Basenie Artystycznym mogliśmy obserwować jak na żywo kończy swój obraz, któremu nie brak było odniesień do świata mody. Naprawdę ciekawe przeżycie!
Później już nastąpiła część na którą czekałam  - pokazy. Zaczął Michał Szulc.Swoją kolekcję ,,Leaving You'' pokazał już w Łodzi na Fashion Weeku, gdzie miałam przyjemność ją widzieć. Urzekły mnie wolne ruchy modelek i ubrania o pięknej, przemyślanej strukturze. Bardzo ciekawy post o Michale przeczytacie u Harel, w zasadzie nic dodać nic ująć, opisała wszystko co chciałabym Wam przekazać.
Oto niektóre elementy kolekcji, które mogliśmy podziwiać w sobotę.






Oprócz pokazu Michała mogliśmy obejrzeć także szarą, zwiewną i eteryczną kolekcję Marii Wiatrowskiej. Podobały mi się przezroczystości i użyte materiały, zauroczyła mnie dwuwarstwowa sukienka z ostatniego zdjęcia.






Co dalej, ahh Edvard Mess, o tym Panu już Wam pisałam tutaj, nie mniejsze emocje wywołał na Dive into Fashion. Czy Wiecie, że to czerwone to mają być jelita?





Mogliśmy także przyjrzeć się innej dyplomatce MSKPU - Julii Curyło. Niestety, jej kolekcja mnie nie zachwyca a wręcz przeciwnie, nie widzę dla niej miejsca na polskim rynku. Może Japonia?





Mieszane uczucia mam także co do Kasi Biskup - wszędzie tam gdzie użyte są piękne tiule na wzór krynolin wprost z Marii Antoniny - jestem zachwycona, tam gdzie widzę błyszczące materiały -znudzona. Nie zmienia to jednak faktu, że kolekcja sama w sobie jest spójna, jednorodna i bardzo elegancka. Sami zresztą zobaczcie.





Wielkim zaskoczeniem dla mnie była naprawdę fajna kolekcja młodego, bo 17letniego Sebastiana Owsianki. Była dojrzała, przemyślana, nowatorska, ale nie krzykliwa. Taka, coż w sam raz w mój gust. Gratuluję sukcesu w tak młodym wieku!





I na koniec zostawiłam moją perełkę: pokaz Madox Design. Kolekcja ta skupia się na samych spodniach i muszkach. Czy to nie za mało? Moim zdaniem, idealnie w sam raz. Podoba mi się idea specjalizacji w jednym elemencie garderoby, a przecież wariacji z nim związanych jest multum. O projektancie już niedługo oddzielny post, czekajcie cierpliwie:)




zdjęcia: Jakub Wilczek

sobota, 21 maja 2011

Perfect shoe

Marzyłyście kiedyś o butach idealnych? O butach, których kształt, kolor, grubość podeszwy czy szerokość sznurowadła będą dokładnie takie jak chcecie? A może znajdowałyście egzemplarze, którym do perfekcji brakowałoby tylko jednego,jedynego elementu, którego za nic nie da się zmienić? Z rozwiązaniem Waszych kłopotów przychodzą Wam dwie bardzo zdolne dziewczyny: Paulina i Joanna. Ich nowatorski projekt: Loft37 proponuje Wam stworzenie własnych, niepowtarzalnych butów. Oczywiście, nie oszukujmy się, większość z nas nie jest projektantkami obuwia, dlatego też pomysłodawczynie Loftu wybrały cztery najbardziej popularne modele: baleriny,botki, szpilki i jazzówki, które same możemy sobie personalizować. Do wyboru jest nie tylko kolor skóry czy zamszu, z którego buty są wykonane, ale także kolor i wzór sznurowadeł czy przeszyć. Dodatkowo istnieje możliwość wyszycie krótkiego napisu czy naszych inicjałów! Nie muszę chyba wspominać, że każda para jest ręczenie robiona, a przy jej wykonaniu bierze udział około 10 osób. Cena? Moim zdaniem wcale nie wygórowana - buty kosztują około 380 złotych. Chyba warto odmówić sobie dwóch par w Deichmannie na rzecz jednej w Loft37. Widziałam je na żywo i naprawdę polecam!






żródło: www.loft37.pl i profil loft37 na facebooku- znajdziecie tam sporo informacji, między innymi gdzie buty można kupić i jak je zamawiać


czwartek, 19 maja 2011

Let`s dive...again!

Chyba nadszedł dzisiaj odpowiedni czas aby oficjalnie i z pełną pompą zaprosić Was na niesamowity event jaki odbędzie się w sobotę w Warszawie w Centralnym Basenie Artystycznym. Poprzednie edycje były fantastyczne i ta też się tak zapowiada. O czym mówię? O Dive into Fashion Vol.III! Jest to autorski projekt Magdaleny Sobolskiej, którego celem jest promocja i pokazanie szerszemu gronu osób kolekcji polskich projektantów. A wśród nich byli już Maldoror, Sylwia Rochala, Ewa Zwolińska czy Mariusz Brzeziński, któremu poświęciłam cały artykuł:). Jeśli więc nie macie żadnych planów na weekend(a jeśli macie to skreślić!) koniecznie przyjdźcie i zobaczcie co 21 maja zaserwują nam młodzi projektanci. Gościem specjalnym będzie Michał Szulc - jego kolekcja pokazywana w ramach łódzkiego Fashion Weeku zrobiła na wszystkich ogromne wrażenie, warto ją zobaczyć z bliska!Więcej informacji znajdziecie na blogu Dive`a i na ich facebookowym profilu. Ja oczywiście się tam wybieram, outfit już przemyślany, fantastyczne towarzystwo zapewnione, czekam już tylko na ...Was! Obecność obowiązkowa. 

poniedziałek, 16 maja 2011

Be my Lilou

Bransoletki Lilou stały się kultowe - to niezaprzeczalny fakt. Pisałam już o nich w tym poście, ale teraz z powrotem wracam do tematu. Znam bowiem wielu ich zagorzałych przeciwników, których podstawowym argumentem jest, że Lilou to tylko kawałek sznurka i blaszka, oraz wiernych wielbicieli, do których przemawia sam koncept bransoletki i jej ponadczasowość. Ja swoją Lilou dostałam na gwiazdkę i bardzo ucieszył mnie ten prezent, bo przecież nie jest to tania sprawa i pewnie sama długo bym nad nią rozmyślała. Im dłużej ją noszę, tym bardziej mnie do siebie przekonuje. Z wielką radością odkryłam parę dni temu na facebookowym profilu Lilou, że do sprzedaży wchodzi nowy model, który nie dość, że jest fantastyczny(puzelek!) to jeszcze cały dochód, że sprzedaży wspiera fundację DKMS walczącą z białaczką w Polsce. Staram się nie reklamować konkretnych produktów czy marek na blogu, ale sami przyznajcie taką inicjatywę naprawdę warto!:)
lilou.pl, cena 80 zł

czwartek, 12 maja 2011

It was all yellow

Ostatnio prześladuje mnie ten kolor. Wcale nie żartuję! Przyzwyczaiłam się już w tym sezonie do pomarańczu(a nawet szaleńczo zawładnęła mną miłość do niego), ostry róż w codziennych zestawieniach już mnie dziwi a kobalt to właściwie nowa czerń, ale żółty? Jakoś nigdy nie mogłam się do niego przekonać. A to za jasny wyglądał infantylnie, a to był zbyt intensywny. Nie pasował do większości kolorów w mojej szafie a i żółtej torebki jakoś nie widziałam na swoim ramieniu. Ostatnio, i może na szczęście, dużo się u mnie zmienia i  nawet znienawidzony kolor cytryny znajduje swoje miejsce w mojej szafie. 
Ale skoro sam Karl wskazał mi ten kierunek, to chyba jestem usprawiedliwiona! A dlaczego on? Jak wszyscy miłośnicy mody się zapewne orientują parę dni temu w malowniczej scenerii południowej Francji odbył się pokaz Chanel  - Resort 2012. Pierwsze cztery sukienki, były oczywiście zaprojektowane w duchu paryskiego domu mody - proste żakiety, spódnice przed kolano i pastelowa żółć! Zakochałam się totalnie w tym kolorze, zupełnie puszczając w niepamięć nasze poprzednie relacje:)



żródło: style.com


Ale to nie wszystko! W trakcie mojej codziennej wizyty na stronie carolinesmode.com znalazłam poniższy kolaż. Musicie zatem przyznać mi rację, kolor żółty mnie prześladuje!

Ale skoro ta Pani może go nosić to czemu nie ja?:P